Na starość...
W życiu,
jak to w życiu,
różnie bywa,
może więc zdarzyć się i tak,
że ci, którzy rozstali się teraz,
spotkają się
zupełnie przypadkiem,
powiedzmy... gdzieś tak
za trzydzieści lat...
Czas łagodzi rany,
więc, jak gdyby nigdy nic,
posiwiała Ona
przywita jego drżącą,
pomarszczoną dłoń...
Na ich pobrużdżonych twarzach
nieśmiało wykwitnie
zalążek uśmiechu...
Jej serce w zapadniętej piersi
delikatnie zatrzepoce,
gdy usłyszy wypowiedziane cicho:
- Wiesz, moja wnuczka
pisze piękne wiersze,
podobnie jak kiedyś ty...
Jego zgarbione plecy
rozprostują się lekko,
gdy Ona szepnie:
- A mój wnuk uwielbia
po górach dreptać
i książki pochłania, jak ty...
Pomilczą jeszcze przez chwilę,
po czym przymglone spojrzenia
na "Do widzenia" zwykłe wymienią
i, na powrót przygarbieni,
rozejdą się powoli,
każde do swoich spraw...
Komentarze (1)
Wiesz, wiersz wzruszył mnie. Często myślę o kimś, że
może właśnie uda mi się kiedyś go spotkać i choć przez
chwilę tak właśnie porozmawiamy. Powiemy sobie w ten
sposóm o swoich uczuciach, które wcale nie minęły.