Na stosie
na rozżarzonych węglach swego ciała
złóż w ofierze moje ciało
pragnę spłonąć w ogniu cała
prosząc o więcej i krzycząc, że mało
niech ogień trawi mnie od środka
Ty go podsycaj, nie pozwól zgasnąć
szepcz mi do ucha, że jestem słodka
żebym do rana nie mogła zasnąć
spłoniemy razem na stosie rozkoszy
igrając z ogniem, pląsając z iskrami
nikt z naszych ciał go nie wypłoszy
przygaśnie o świcie zastąpiony snami
autor
wieczna zmarźlina
Dodano: 2007-11-03 21:12:59
Ten wiersz przeczytano 619 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
No,ładny erotyk)))każdy chciałby tak się
poparzyć...piękny wiersz...piękna noc...cudowna
metafora i ukryty erotyzm...