Na wernisażu lata
roztańczyła się miłość na wernisażu lata
zeskakując z bryzy rozcięła niebo
obejmując nas niczym błękitne rożki
pełne migotu gwiazd i twoich oczu
szarpnięciem zerwane kapelusze
nad głowami tłumionych emocji wystrzeliły
salwą otwartych ramion jonizując
szczęściem nasze roziskrzone źrenice
pogalopowała powozem
zaprzęgniętym w białe konie
rozchlapując kałuże akwarelowych farb
w zagłębieniach wydm które opadały
piórami orientalnych ptaków
zmieniając plażę w szpaler
ogródkowych malw
ułożyła pod żyrandolem iskier nocy
jak dwa bierwiona wokół ogniska
karmiące się ciepłem skór zwierzęcych
nasączone ich dzikością żądz
Komentarze (24)
Urocze rozmarzenie, z wielkim uznaniem czytam,
pozdrawiam ciepło.
Bardzo serdecznie Wam dziękuję za ciepłe przyjęcie
mojego wiersza.
Ładnie na Twoim wernisażu
Pozdrawiam serdecznie :)
Rozmarzyłem się, piękny letni wiersz.
Pozdrawiam
;)
Gorąco :)
Pięknie!
Pozdrawiam :)
Ładnie.
Przyjemnie czytać Wasze komentarze. Dziękuję!
Wernisaż, miłość a na końcu te żądze:). Pozdrawiam
Brakuje tym wersom tylko...
Dużych Braw.
Pozdrawiam z podziwem :)
Ileż tu wyszukanych metafor, cudny wernisaż,więc i
zaskakująca miłość ;)
Och ta miłość, porusza wyobraźnię.
Pozdrawiam
Uroczo i pięknie. Rozmarzyłam się, czytając...
Pozdrawiam serdecznie :)
ładnie, co by nie mówiąc pięknie...
chyba coś z zazdrości pęknie
Pozdrawiam serdecznie
Serdecznie Wam dziękuję ;)