Na wesoło
Pewna baba, jak to bywa
do lekarza się udała.
Więc usiadła w poczekalni
i tak siedząc wciąż dumała:
"Miesiąc temu tutaj byłam
nic nowego nie słyszałam.
Może dzisiaj, dla odmiany
dowiem się, że zdrowie odzyskałam!
To by była wtedy radość!"
Tak wesoła baba wchodzi
lekarz bada ją starannie.
Coś notuje, coś wpisuje
twierdzi: "zdrowie nienaganne".
W domu martwi się babusia,
na recepty patrzy smętnie,
"Te lekarstwa tu kosztują,
a w domu tak biednie.
Co ja kupię wnukom?"
Trzy dni potem, los tak chciał,
babuleńka stara zmarła.
Lekarz w samotności gdyba:
ona zawsze była marna.
Komentarze (8)
Tak wesoło to nie jest, gdy na lekarstwa brakuje, ale
na zdrowiu nie można też oszczędzać.
No, szkoda babulki, ale jak głupiutka to trudno. Na
leki nie ma co żałować grosiwa i żyć, żyć..Pozdrawiam
ciepło.
no, tak... smutna prawda na wesoło :-)
Śliczny wierszyk.Pozdrawiam.
rozbawiłas mnie :)spokojnej nocki
Racja moja droga gdyby babcia w łapke dała to by
się wykurowała .
witaj, świetny wiersz, szkoda babuleńki.
ale jak ona zawsze była marna?
lekarz pewne nie ma wyrzutów sumienia?
ozdrawiam serdecznie.
polska rzeczywistosc na wesolo. pacjentowi nigdy nic
nie dolega a za chwile umiera...