Na wieczność
Jestem skazana na wieczną tęsknotę,
w dręczącej ciszy, ciemności, rozpaczy,
ma dusza przez ból jest spustoszona,
jej śmierć się teraz tutaj dokona,
powoli odpłynie w pustki głębinę,
bo umrzeć musi, kto nie wybaczy,
Ty chciałeś odejść, gdy ja kochałam,
takich słów serce przyjąć nie może,
co dnia toczę walkę z tym opętaniem,
które mnie gryzie, niszczy, zabija,
byś przepadł na zawsze pozwolić nie
chciałam,
lecz to ja zniknę, to ja przeminę,
wraz z niespełnionym na cud czekaniem.
Spętana jestem łańcuchem cierpienia,
nie zdejmie go nikt z mojego ramienia,
muszę się dzisiaj poddać w pokorze,
taką potęgę ma moja tęsknota.
taką ma siłę w swojej złej mocy,
nagle samotną więźniarką się stałam,
trwam tu w obłędzie, który nie mija,
nie zniszczę go kiedy już mnie omota,
ukrywam łez potok w strasznym mroku
nocy,
w smutku władanie już się oddałam,
nie ujrzą me oczy więcej wschodu słońca,
jedynie otchłań, która nie ma końca,
jestem skazana na wieczną tęsknotę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.