Na własne osiemnaste urodziny
Nie urodziłem się z krzykiem protestu jak
inne dzieci.
Ja byłem cichy, nie płakałem, podobno
spałem.
Czemu?
Sądzę, że po prostu zaakceptowałem to że
znalazłem się na tym dziwnym, chorym
świecie.
Że już wtedy miałem jakiś cel.
Po coś miałem żyć.
Coś miałem dać innym, coś miałem znaczyć,
coś miałem zrobić.
Dziś mija osiemnaście lat od tego
pierwszego krzyku.
To były długie lata.
Często lata smutne, przepłakane przeze mnie
i przez rodzinę.
Wiele upadków i wzlotów.
Po osiemnastu latach wciąż szukam celu
przyjścia tu - na to obce zaplecze ludzkiej
świadomości.
Szukam tego po co mam żyć, co mam dać
innym, co mam znaczyć i co mam zrobić.
Na razie tylko czołgam się z dnia na dzień
w krwi, łzach szczęścia, łzach bólu,
alkoholu, we mgle własnego sumienia.
Nie widzę już dokładnie końca tego toru
przeszkód.
Zacznijmy nowe - podobno dorosłe życie.
Lecz czy ja nie stałem się "dorosły" dużo
wcześniej?
Jakub Wiktor Lewandowski 15/16.05.2007
Słupno
Komentarze (1)
Ja też wciąż czegoś szukam... lecz kiedyś wszyscy
podobno mamy to znaleźć...podobno tak mówią ;)