Nad brzegiem
przez peryskop naszej nieprostej
przyjaźni
z niepokojem dziecka
dostrzegam każdego dnia
jak osiadasz na mieliznach zwątpienia
zapadasz się w otchłań codzienności
bezkresny ocean marazmu
toniesz w odmętach bezsensu pustych dni
bezradnie poddając się falom niepowodzeń
i plącząc się w sieci własnych
niekonseknwencji...
patrz, patrz
jak ci inni - tracisz żagle
ja wiem
że życie bez miłości
jest jak nicości bezkształtny bół
ale do brzegu już niedaleko
ja Ci rękę podam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.