Nad ranem...
"Gdy Twoje niebo zapłacze"
i gorzej już być nie może
jestem w pobliżu na łące
podziwiam wschodzące zorze
różany okrąg w oddali
wibruje zwodzi zachwyca
przysiągłbym niebo się pali
na pożegnanie księżyca
stoję tak w odrętwieniu
ciekawy co się wydarzy
i przywołuję twe imię
bo nie pozbyłem się marzeń
ty ciągle taka odległa
zajęta czy niedostępna
rozpalasz moje żądze
które sięgają piekła
dlatego trochę mi ciężko
nie żalę się Temu co w górze
wiem co mi pozostało
oglądać wschodzące zorze
Komentarze (8)
ładnie i zgrabnie napisane. plus!
Bardzo ladnie splecione słowa,porównania,podoba mi
się,porusza wyobrażnię.
Melancholijny klimat tego wiersza...wywołał uczucie
smutku...niech spełnią się skryte w nim marzenia.
klimat tego wiersza po porostu piękny... ciut
nostalgii, romantyczny pejzarz, dominujące uczucie w
oczekiwaniu... subtelny sposób wyrazu - ślicznie.
No, Halinko powiem bez ogródek , postarałaś
się...Wiersz jak strumyczek płynie rymem i rytmem, tak
Od Krakowa do Ciebie.Podoba mi sie, jestem pełen
podziwu...
Śliczny ten twój wiersz. Wyobraziłam sobie, że stoję
na tej łące i widzę wschodzące zorze. Wole jednak żeby
moje niebo się nie spaliło, nawet w marzeniach jest mi
potrzebne. Lecz chce ci towarzyszyć w oglądaniu zorzy,
bo co innego mogę, gdy miłość tak się droży.
Nad ranem w półśnie różne myśli przychodzą do nas.
Może to być też łąka, może być palące niebo.
ja bardzo lubię w wierszach...takie właśnie
klimaty...uczucie...połączone z opisami przyrody...to
zawsze działa na moją wyobraźnię...Twój wiesz jest
właśnie taki...zamykam oczy i widzę...piękny...