Nadchodzę
Nadchodzę jak po długiej ciszy burza
Omijam wszystkie niepewne wzgórza
Nadchodzę nadchodzę nadchodzę
Może się spotkamy się gdzieś po drodze
Lecz uważaj bo czasem skopię cię srodze
Bo jestem czasem nieobliczalna
Taki dziwnie fajna zajebiście oryginalna
Jestem jak obfity obiad dla głodnego
Jestem jak wypchany portfel dla biednego
Nadchodzę ja pani wielkiego świata
Przyjmuję rolę mordercy i kata
Kata zabójcy i oprawcy Czasami też
wybawcy
To wszystko zależy od nastroju
Czy szykuję się do boju
Czy jestem cicha i spokojna
I nie szykuje się kolejna wojna
Nadchodzę jak modelka po wybiegu
W razie zagrożenia szykuje się do biegu
Jestem ciesząca jak w komórce konta
uzupełnienie
Jestem jak plaster na krwawiące skóry
zranienie
Nadchodzę jak tajfun wichura czy huragan
Pozostawiam po sobie okropny bałagan
W waszych głowach a wasze dusze
Proszą o potok słów bo męczą je susze
Waszą prośbę spełnić musze
A wasze serca…jeszcze je poruszę
Nadchodzę jak lato po wiośnie
Wszyscy wokół śmieją się radośnie
Nadchodzę jak po lecie jesień
Jak po sierpniu nadchodzi wrzesień
Jestem jak bomba, która rozpierdala
wszystko
Jestem jak ogień który parzy gdy stoisz
zbyt blisko
Nadchodzę po cichu niespodziewanie
I wypełniam swój cel swoje zadanie
Jestem trudna do pokonania
Do ominięcia do zlikwidowania
Jestem jak strzała wypuszczona z łuku
Jestem jak nowy asfalt zamiast bruku
Jest ze mnie przeciwnik twardy jestem
trudna
Nie jestem ani trochę nudna
Ciągle napieram do przodu
Nie sprawię ci zawodu
Jestem jeszcze dosyć młoda
Nie straszna mi wszelka przeszkoda
Zamknięte drzwi szybko taranuje
Przy tym kilku ludzi prowokuje
Jednak nadchodzę i wszystko tratuje
Bo tylko ja tak ten klimat czuje
Jestem jak uśmiech na twarzy dziewczyny
Jestem jak wolność gdy sądzą twe czyny
Jestem jak wampir gdy szyje twą całuje
Jestem zawsze sobą i jak raper rapuje
Nadchodzę szybko z prędkością światła
Zatrzymać mnie to nie jest sprawa łatwa
Nadchodzę potrzebny jak belfrowi tablica
Każdy kto mnie spotka to się mną
zachwyca
Nadchodzę po czerwonym dywanie
Jak król, i nic się nie stanie
Mam ochronę mam obstawę
Mam wielką ochotę na ostrą zabawę
Jestem jak szklanka zimnego piwa dla
spragnionego
Jestem jak mapa dla zagubionego
Jestem jak Apap na głowy ból
Masz coś przeciwko, no to ryj stul
Nadchodzę ja niezastąpiona
Ponad 18 lat temu tu urodzona
Niepokonana szanowana uwielbiana
I chociaż mej głowy nie zdobi korona
Jako władca - jestem niezastąpiona.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.