Nadejdzie dzień narodzenia
schizofrenia
Żyjesz
a jednak nie widzę twego ciała.
Dlaczego twa dusza
na niebie się rozlała?
Żyjesz
a jednak nie czuję twego oddechu.
Dlaczego twoje usta
mówiły o pośpiechu?
Co zrobiłeś
by uniknąć tego co nieuniknione?
Jak stopiłeś lodowate serce
które jest niestopione?
Wciąż żyjesz
a przecież nie czuję twej obecności.
Jak mogłeś
pozbyć się swojej godności?
Widzę wszystko
widzę każdy szczegół ciebie.
Ale nie widzę
cię koło siebie.
Dlaczego w umyśle obraz
a pustka w świecie?
Dlaczego teraz popiół
a kiedyś barwne kwiecie?
Jak czując cię
nie słysząc
a widząc za mgłą
wiedząc że żyjesz
a jednak nie palić iskrą
tego co zapomniane
i zrodzone z rozumu
bo uszedłeś z życiem
z tak licznego tłumu.
Ty jedyny.
Jak jest możliwe to
że nie żyjesz?
Przecież cię widziałam!
Tego nie ukryjesz...
Więc jeśli nie z mego snu
to skąd pochodzisz?
Czy to możliwe
że dopiero się narodzisz?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.