NADZIEJA
zapada zmrok niebo szarzeje
idąc niepewnym krokiem ktoś się chwieje
droga ciernista ciemnością spowita
z daleka ciągle ktoś Cie wita
strach stoi u boku
i czuwa od zmroku
czeka na chwile słabości
by zabrać ostatnie radości
Twa wola za słaba
by pokonać gada
popłoch roztargnienie
chwile ulotne zwątpienie
wymyka się spod kontroli
uciekając w głąb powoli
potykając się upada
podnosi się i spada
cicha nadzieja
że ktoś podnieie pozbiera
a jednak umiera...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.