Nadzieja
Wśród tego świata złudzeń
pełnego zła i okrucieństw
podnoszę głowę wysoko
pytam Boga po co?
Krzyczę i skamlę
lecz to nic nie daje
Rzucam obelgami
że żyję między kłamstwami
ale On czeka
nigdy na mnie nie narzekał
Stoi i patrzy
wypatruje mojej twarzy
aż podejdę aż przeproszę
gdy o miłość Go poproszę
Czeka pod moimi drzwiami
W nadziei puka dłoniami
Łzy Jego lecą obficie
Nie odejdzie nawet o świcie
autor
pielgrzym1987
Dodano: 2006-03-13 18:42:54
Ten wiersz przeczytano 536 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.