Z nadzieją
Ty co miałaś być miłością karmiona
dziś stoisz obok lodowatej skały
tulisz w wyciągniętych nagich ramionach
iskierki co ogień rozniecić miały
Wypełniona pustką z pochodnią wygasłą
nabrzmiałych pragnień ulotnych nadziei
ze łzami w oczach dziś nie możesz zasnąć
wszystkie te noce chcesz już w dzień
zamienić
Położyć kamień na rozmytej drodze
usiąść na chwilę pod przydrożnym krzyżem
dać rozgrzeszenie pochmurnej pogodzie
popatrzeć w górę może trochę wyżej
Kazimierz Nowacki /z tomiku Strofy życia"/
Komentarze (6)
Piękny wiersz. Pozdrawiam:-)
Piękny wiersz.Pozdrawiam serdecznie:)
Ładna ta Pana melancholia:)
Pozdrawiam serdecznie.
Miłego wieczoru życzę:)
Przeczytałam z przyjemnością
Bardzo ładnie, pozdrawiam:)
To drugi wiersz Panu, który czytam i podoba się,
bardzo ładnie.