Nadzieja
Stała przed progiem
Nadzieja w łachmanach
Dziwnie uśmiechnięta
W czerwień łez odziana
Za rękę trzymała
Resztę mej tęsknoty
Zaplotła warkocze bez mojej połowy
Wygnałam ją jak gościa niechcianego
Krzyżem i wodą święconą
Jak z duszy opętanego
Lecz ona wracała
Resztkami sił błękitu
Strumieniem żałosnym
I ciszy skowytu
Jest złem mym najgorszym
I walkę podejmę
Zamienię w pustkę dni powszednie
Poczekam jak zaśnie
Bo wróg ze mnie cierpliwy
I wyrwę jej serce
I będę nieżywy
Komentarze (6)
dobry mocny przekaz - nie trać nadziei ona trzyma
przy życiu...
pozdrawiam:-)
Widze ze halloween juz rozpoczete:))
Kiedy czytam tę satyrę łapie mnie deprecha i trzyma do
ostatniego słowa. Brawo! Pozdrawiam.
I tak znajdzie szczelinę by się przebić.
nadzieja nie daje się zabić.
uuu... ale mocne, ale dobre, no, no, no... brawo