Z nadzieją ...
Nareszcie czuję jak ześlizguje się ze mnie
ciężkie ubranie ....
Zdejmuje buty i stąpam po zroszonej,
zielonej trawie ....
Idę do przodu, stąpając krok po kroku, po
miękkim dywanie. Nie licząc śladów, z
zapomnieniem istnienia czasu.... Niczym
włóczęga w bezkresnej wyprawie.
Przede mną nic nie ma. Tylko horyzont w
jasnym blasku niebieskiego nieba.
Stąpam... Gołą stopą. Kojąc się każdym
krokiem rozstawiam ręce chcąc oddac się
...zielonej trawie...
Nie martwiąc się niczym, ufając
bezproblemowej florze- padam. Padam,
uderzając się w bezduszny kamień ....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.