Nadzieja w mieście
Dla wszystkich głów w chmurach.
Codziennie, gdy niosę chleb w
przezroczystej siatce,
pechowy czarny kot krzyżuje mi podstępnie
drogę.
Przypomina mi się, Twoja śmieszna
walentynka,
z błędami ortograficznymi, bez
przecinków.
Dokąd dziś idziesz, gdy Twój szalik dotyka
podłoża?
O czym marzysz, gdy pod swetrem trzymasz
karabin?
O kim myślisz, gdy kurz kradnie Ci pełne
usta?
Zadzwoń do mnie, podczas rozmowy nie będę
bazgroliła,
Obwiąże się połączeniem zasłuchania
szeptem.
Stanę na poboczu, oprę się o ścianę
powietrza,
uśpisz mnie, wierzę, że przyślesz następny
dobry dzień.
Bo pachniesz tym za czym tęsknie od lat
– spokojem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.