Nadziejo...
For Alex...
Ponownie próbuję zaufać Ci
Chociaż nie wierzę Ci
Tyle razy mnie zawiodłaś
I tyle razy uwiodłaś
Tyle razy mnie uratowałaś
I tyle razy mnie oszukałaś...
Chciałam pogrzebać Cię,
Schować między wiersze innych słów
Zapomnieć, że istniejesz,
Ale ktoś mi o Tobie przypomniał...
Uparcie mnie atakował
A Ty będąc jego argumentem
Pokonywałaś mnie...
Teraz często pozostajesz mi tylko Ty
I wierzę w Ciebie
Jak głupiec wpatrzona w Ciebie...
A Ty łagodnym wzrokiem swym
Łapiesz mnie za rękę
I prowadzisz przez bagno me
Która sama sobie stworzyłam
I jako królestwo swe traktowałam
Aby nikt do niego nie doszedł
A Ty torując mu przejście
Szukając suchej ziemi
Ukazujesz mój ogród
Z zwiędłymi różami
Oraz innymi kwiatami...
Kolec na kolcu wyrasta
A ból coraz mocniej do mnie trafia
Wycierasz mi pot ze skroni
Przecierasz mi oczy z tej
beznadziejności...
Jest, znalazłam!
Róża, na w pół umarła
Odradza się na nowo
Niczym Ty- Matko moja...
Nadziejo...
Abyś nigdy nie przestała wierzyć i mieć nadzieję... :*
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.