nagość i pustka
nie wyrośliśmy jak
na dłoni kaktus
wydały nas pola
z których skowronki
się podrywają
nadzy bez obaw
z twarzami jutra
że dobre
skoczyliśmy w przepaść
gdzie ogień ogrzewał powietrze
gdzie wodogrzmoty huczały
nie baliśmy się
nie wstydzili płonącej chwili
poruszania drgawek spęcznień
do nas należał czas
pierzchł jak spłoszony owad
raz po raz odradzał się lęk
przed rozszczepieniem oczu
przed odczytaniem prawdy o sobie
głód ognia
o nim (nie) zapomnieliśmy
Komentarze (19)
nietuzinkowo o miłości.
Dzięki sisi.
Dzięki Sławku. A chleb kojarzy mi się z nożem :)
Ludzie nadzy kojarzą się z ludźmi bezbronnymi,
obdartymi z wszelkich mechanizmów obronnych.
Ciekawy wiersz. :)
Pozdrawiam.
Piękny wiersz, pozdrawiam :)