Nagrodą byłeś…
Bezradna, bezbronna, samotna,
Szacunek zatracony, ciszą,
utulony…
Uległa, naiwna, spokojna,
Ból już przyjemności, smakiem litości.
Pełna namiętności, że kochasz ją niby,
Jej suche łzy, wciąż płacze, gdy…
Pusta, dla Ciebie właściwie jest nikim,
Matka dziecka twego, ale co z tego?
Pomiatasz nią, potem masz pretensje,
Zawsze mocno uderzasz,
Nigdy z rzeczywistością sam się nie
zderzasz.
Ty tylko potrafisz osądzać, i karać
ludzi,
Dla Ciebie ona żadnej wartości nie ma
Dlaczego ona wciąż się łudzi?
Na co czeka? Na kogo?
Przecież nikt tego za nią nie zrobi.
Popamiętasz jednak kiedyś to srogo.
Nie martw się, kiedyś Cię dopadnę,
Kiedyś i ja Tobą zawładnę.
Jak dotąd Ty nią rządziłeś…
Udowodnię, że ostatni byłeś.
Ostatni tyle krzywd jej zrobiłeś.
Ostatni tyle błędów popełniłeś.
Ostatni.
Ostatni, co jej nienawidzisz,
Ostatni, który z niej szydzisz.
Powtarzając swe słowa i przyrzekając na
Boga.
Udowodnię, kara będzie czekać Ciebie
sroga.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.