namacalny
Ani i Maćkowi
przepływasz przeze mnie
jak przez talerz zupy
rozbijasz się z falami o brzegi
moich ud
rękoczynem zaczynamy akt
łączenia się
trwałym spoiwem wyssanym z warg
przebierasz we mnie jak w piasku
chowając za plecy co ładniejsze muszle
a potem trafiasz na szkło
odchodzisz mówiąc że morze dziś za słone
niech im się wiedzie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.