...Nareszcie...
....Odchodze....
Co teraz mam zrobic...
wbijasz strzykawke z nieznana trucizna w
moja zyle...
Cierpie z bolu...Zataczam sie
Ty sie smiejesz...
Lancuch niepowodzen wbija mi sie ostro w
noge jak kolczasty drut...
Jak boli...
Przynosi ukojenie...
Biore zyletke...
Robie znaki na twarzy...Na zylach
krew wyplywa spokojnie...
A ja czekam na smierc...
Koje sie widokiem cierpienia...
mojego cierpienia...
Cale jestem we krwi...
Umieram...
Odchodze...
....Odchodze....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.