Narkomania
Narkomania
Człowieku młody czemu mętny twój wzrok,
Czemu tak chwiejny jest twój krok,
Co z tobą marnie dziś wyglądasz,
I tak smutnie spod oka spoglądasz,
Chciałeś na pewno uciec od trosk,
Wyłączyć się masz czegoś dość,
Nie tędy droga bracie,
Możesz drogo za to zapłacić.
Wyrwij się póki czas z tego,
Bo życiem możesz przepłacić kolego,
A szkoda, bo życie przed tobą,
I jesteś potrzebny wielu osobom.
Ci co za daleko zabrnęli,
I pogrążyli się w niemocy,
Gdzie ich rodzina gdzie przyjaciele,
Nie opuszczajcie ich ,potrzebują pomocy.
Bo tu już nałogi nimi rządzą,
Od działki do działki błądzą,
Sami się wyrwać z tego nie mogą,
Podajmy im rękę pokierujmy drogą.
Ci, co na nic nie zważając,
Narkotyki rozprowadzają,
Dla nich tylko kabza się liczy,
Życie ludzkie jest niczym.
Dziecko, jeśliś tego nie smakował,
Broń cię Boże byś spróbował,
Nie daj się nigdy namówić,
Bo to cię może zgubić.
Bo gdy raz zasmakujesz,
Ciągoty pozostaną i się zmarnujesz,
Dobrze jak ktoś cię w czas z tego
wyrwie,
Inaczej skończyć możesz marnie.
Wyciągając po narkotyk rękę,
Bądź świadomy swojej zguby,
Biorąc tę truciznę co dnia,
Zaprowadzi cię to do dna.
Dedykuję ten wiersz tym co cierpią wraz z bliskimi uzależnionymi od narkotyków.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.