A naród klaszcze...
Tylko mnie śmiech okropny bierze,
gdy słyszę, jak przemawia kretyn.
Nawet swym uszom już nie wierzę,
że taki głupek bredzi bzdety.
A naród klaszcze zachwycony,
a naród ciągle bije brawo.
Nieważne, że jest poniżony,
że prawo miesza się z niesławą.
Kolka mi boki rwie na części,
słysząc orację bez wartości.
W gardle aż grdyka z bólu chrzęści,
lecz skąd otrzymam znak litości.
Ten naród chwyta słowa w ciemno,
brawami bardziej się poniża.
Czyniąc pozycję swą daremną,
bliżej już będzie tylko krzyża.
Za chwilę pęknie moje ciało,
rozerwie je końcowe zdanie.
Bo debilowi wciąż za mało,
on wierzy w własne przekonanie.
Że naród ciągle jemu wierzy,
chociaż ból łączy swój z cierpieniem.
I w dziwnym transie zęby szczerzy,
gdy inne zdąża przeznaczenie...
Komentarze (7)
mocny przekaz Tadeuszu
Czy Ty musisz tak tego Budkę suflera poniżać. Daj mu
spokój on i tak ledwo żyje. W końcu mu w życiu
najlepiej wyszły jedynie włosy. Wiersz gładki :))))
Brawo dla autora :)
⚘
Dużo emocji wyraziłeś w wierszu, wcale się nie dziwię,
nóż się czasami w kieszeni otwiera jak się słyszy
takie bzdury...no ale prawda sprawiedliwa zawsze jak
oliwa na wierzch wypływa...
Pozdrawiam :))
Zabrzmiało dramatycznie i też mam takie odczucia
Pozdrawiam
Ja pozwolę sobie za Panią L.
Zakręcili ponad połowę narodu, bo mają możliwości jak
nikt wcześniej (nawet prl wysiada...). Możliwości
manipulacji, kłamstwa,przekupstwa... Ale to się
skończy. Mam nadzieję, że skończy się zanim zostaniemy
kolejną Białorusią... Oby skończył w piekle klonik Kim
Ir Sena, bo drogę tam już sobie wybrukował...
Pozdrawiam.
Nadchodzi czas, że będą gorzko płakać, a na klaskanie
sił zabraknie.