nasza historia
To nie byłby dobry scenariusz…
Ani powieść, ani nowela, ani
dramat….
Wiersz???
Od zawsze pojawiasz się na końcu każdego
rozdziału
Zmuszasz by rozpoczynać szczęście od
nowa
Najpierw było coś nieokreślonego
Uczłowieczona zwierzęcość
Zamykanie w źrenicach pustych obrazów
analiza materii
Pochłanianie zmysłami Twego ciała
Nie rozumiem
Tak było
Miałeś być wtedy podszeptem instynktu
Później przyszedł czas na wielki antyk
Zimny i rozpustny
Zakochanie pustych słów i ciał pełnych
pożądania
Twoje dłonie były takie ciepłe i czułe
Miałeś być wtedy perfekcyjnym kochankiem
Rozczarowanie zrodziło ciemne wieki
Powściągliwość bez przyczyny i bez celu
Chwila wytchnienia
Smutek minionej euforii i radość
bezgrzesznej stabilizacji
Miałeś być wtedy mądrym opiekunem
I wtedy słodko- gorzkie muśnięcie
renesansu
Znów widziałeś we mnie kobietę
Ja zszokowana dawałam nosić się na
rękach
Absurdalna uczuciowość groteskowa
namiętność
Odgrzewane emocje
Ale oszołomionej narkotycznymi pocałunkami
smakowały mi
Miałeś być wtedy przewodnikiem
Potem odkrycie, że są inni ludzie (ci z
oświecenia)
Pary takie same jak my
Prezenty na rocznicę i rozsądne planowanie
Rozmowy w czasie przyszłym
Stosy psychotestów i badania krwi
Miałeś być wtedy partnerem
To się zaczęło od zachodu słońca
Banalny widok banalnych artystów i słowo:
kocham
Patos haseł i rytuały gestów
Pseudo- prawdziwe i pseudo- romantyczne
transy
Głucho rozbijające się o usterki
rzeczywistości
Tonęliśmy w obłąkańczej wizji rajskiej
szczęśliwości
Miałeś być mi wtedy przeznaczeniem
Potem chłód pozytywizmu jakby policzek
zwyczajność i radzenie sobie z życiem
Szkoła i praca, dom tylko czasem
Bywaliśmy obok siebie, szukaliśmy się wtedy
nawzajem
Czasem udawało się spotkać i wtedy
mówiliśmy rozważnie
Co można, trzeba, co powinniśmy
Miałeś być wtedy przyjacielem
Nagle oszołomienie dekadenckie
Niepokój i zwątpienie w nas samych
Idee trawią od środka
Dałeś mi róże, a nie powiedziałeś czym ona
jest
Nic nie jest oczywiste nawet to że
istniejemy zbiór przesądów na wartości
Miałeś być wtedy mężczyzną
Potem pospólstwo nowej epoki
Bezideowość naszych sumień przywiązanie do
nas samych
Przyzwyczajenie i roztrząsanie spraw
bieżących
Sielankowe spotkania z bliskimi i pikniki
nad wodą
Żadnych koncertów rockowych i dzikiej
rozpusty nie było
Miałeś być wtedy towarzyszem
Tymczasem historia ma jeszcze kilka
rozdziałów
Tych co już były i tych co jeszcze
przyjdą
Kiedy zapragniemy być dla siebie ludźmi?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.