Natchnienie
Zobaczyłem ją wczoraj...
Postać której nigdy nie zapomnę
Odtąd pozostanie w moim sercu...
Siedziała na schodach oparta o barierkę
spoglądała w niebo...
Ona...
jej twarz...
aura,
przyglądałem się
włosom...
oczom,
te oczy...!
jak dwa szmaragdy... spoglądały gdzieś za
mnie
...włosy rozwiane w bezładzie...
bawiły się muskając twarz promieniejącą
blaskiem nie z tej ziemi...
szczupła postać... której nie umiem
określić ni człowiek ni zjawa...
dostrzegłem jedwabną suknię spływającą aż
do ziemi.
Wiatr droczył się z delikatnym
materiałem...
- nagle spostrzegła mnie..
wolno popatrzyła mi w oczy..
i uśmiechnięła się promiennie.
wtedy zauważyłem coś jeszcze...
- skrzydła opadające w nieładzie do
kostek.
Widziała to...
Spojrzała w niebo,
cudne skrzydła zatrzepotały i śmiejąc
wzbiła się w powietrze...
Zrozumiałem...
.... widziałem Anioła!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.