Natłok myśli...
Dla najpiękniejszej dziewczyny o najpiękniejszym imieniu...
Gdy jestem tam wysoko,
Tam ponad ziemią,
Nie liczy się dla mnie już nic.
Odeszli przyjaciele nikną w wspomnieniach,
Ale jednak nie nikniesz Ty.
Ja jestem panem samego siebie,
Samotność mym ostatnim przyjaciele.
Ja jestem jak ptak, gotujący się do lotu
Rozpościerający swoje piękne skrzydła.
I ja gotuje się do skoku…
I już czuje powiew wiatru na
twarzy…
Już chwyta mnie chwila radości
podniecenia,
Już jestem gotowy spaść w tą otchłań
szybkości.
Ptak czeka… łapie wiatr w
skrzydła…
Czeka na impuls, który mu wskaże
drogę…
I nadeszła ta chwila ta upragniona,
Chwila wzbicia w przestworza…
Lecz nagle myśli przypływ napływa…
Niczym rwąca rzeka mózg zalewa…
I myśli te każą nagle porzucić
marzenia…
Mówią że jest coś ważniejszego od
marzenia….
I nagle cofam wszystko nie gotów już do
skoku…
Nawet siła mojej woli nie może zrobić
kroku…
Gdy twardo już stoję na ziemi,
Myślę o własnej decyzji…
Jaka jej słuszność była..?
Czy to cenna jaką trzeba zapłacić patrząc
sercem..?
To głos serca kazał zrobić krok w
tył…
To on kazał zastanowić się nad sensem
życia…
I widzę mój sens życia…
Idzie do mnie niczym ptak, który dostał
impuls do lotu
I już wzbija się w przestworza…
Dla Natalki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.