Nawet Śmierć bledła przy niej...
Tej gwałtownej nocy...
Nieświętej nocy...
Gdy śmierć uderzyła w księżyc...
W podziemiach zamczyska...
Pod zimnymi spojrzeniami...
Narodziła się...
Długo oczekiwana przez czarnych...
Przez Wielbicieli Zła najgorszego...
Tak rozpoczęły się Czarne Dni...
Jej dalsze życie –
Mrok i Krew– naznaczył życie
niewinnych...
Obdarta z wiary, wychowana w pogardzie,
W bestialskim okrucieństwie...
Jako Czarna Pani już,
Żądała ofiary,
śmiertelnego posłuszeństwa...
Jej postać – tak dostojna,
Jej ciało – tak seksowne,
Jej spojrzenie – tak zimne,
Jej zachcianki –tak brutalne,
Jej rządy - tak bezwzględne...
Nawet Śmierć bledła przy niej...
Szaleństwo Jej czynów...
Purpurowa krew...
Oczyszczająca krew...
Niewinnych dziewic...
Potrzebna...
Do codziennej kąpieli...
Rano wyczerpana, lecz ukojona...
Nasycona...
W poszukiwaniu kolejnej cnoty...
To klątwa...
To nawiedzenie...
To pragnienie bycia piękną,
Po wsze czasy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.