Nawiedzony Gwiazdą
Ujrzałem Gwiazdę
i wiem - ona jest.
Wysoka, jasna
- prawie samotna.
Mówi mi o mocy
którą w sobie mam
by bez rękawic
poskromić paszczę lwa.
Burze daleko...
w szklance wody.
W akwarium skorpion.
Przede mną jednak
jest Świat
- stroi wieńcem
marzenia
i nadzieje marne
odmienia w wiarę
- w Siebie i Jego.
Dzieckiem będąc Płomieni
zbyt długo w cieniu
chowałem się.
Teraz zabiorę ich
prowadząc z pochodnią
własne zastępy.
Fioletowa Pani
dała mi znak
skinęła pozwoleniem
- nie bój się, idź!
Wybawią Cię perły
nawet na dnie.
Komplet kielichów
w rodzinnych stronach
wzniesiesz nieraz
jeszcze.
A najśmielsze pragnienia
będą prowadzić, dodawać sił
jak ogień w żyłach
i jak kwiaty wiosny.
Obejmiesz więcej
niż śmiałeś wierzyć
a tamten rycerz obłędny
niech już odejdzie.
Królowo
w złocistej balii
przyjdzie mi opuścić Cię
może. Bądź, kiedy wrócę
bo dziś Ziemia mi daleko
i za ostatni grosz
Rozpoczynam
wędrówkę Chmurnika.
Komentarze (4)
Długi i nudny.Chyba jeden z najgorszych Twoich
wierszy.
Tak ja wiem, jesteś dzieckiem płomieni.
Pozdrawiam:)
Bardzo dawno wykonałam notatkę z przemyśleń, a
brzmiała ona mniej więcej tak:
Starzec z białą laską
na rowerze w kasku
przed nim pies
przyjaciel
dumnie sunął
na trzy łapy nagle
Niedźwiedzica spadła
Wielka prosto z nieba
czwartą - starca trąca
ze zdumienia drgnęła
starzyk złożył pokłon
dzięki Panno - odrzekł
za otwarcie okna
pies utracił etat.
-----------------------------------------
Po przeczytaniu Twojego wiersza mam takie skojarzenia.
Gdy nadzieja slabnie,pozostaje wiara.Wiersz
przepiekny,melamcholijny.Optymistyczne jest tylko
pozaziemskie spotkanie tych dwojga.+++