Nescafe
Obudził się jako kubek Nescafe
czerwony, pełen, zalany wrzątkiem
ona go wzięła, objęła rękoma
namiętności to wielkiej było zaczątkiem
potem już tylko na ustach brzegu
smak rozkoszy i słodka śmietanka
nim swoje życie zaczęła w biegu
wyszła z niej całkiem oddana kochanka
a On jak to On pozwolił jej odejść
sam zaszywając się w bałaganie
będzie miał jeszcze tysiące podejść
nie jeden świt i ranek nastanie
widział jak buty zakłada w biegu
potem usłyszał szmer klucza w zamku
od teraz przez dzień po kres noclegu
do zobaczenia mój ranny kochanku
Do zobaczenia moja Kochana
nie złam obcasa nie zatnij w windzie
będę Twój z samego rana
kiedy nam znowu spotkać się przyjdzie
Komentarze (10)
Zadziorny. Podoba mi się. Pozdrawiam.
Ciekawie - dwunasty wers - "niejeden", a w osiemnastym
czytam "nie utknij w windzie" ...pozdrawiam :)
jakiż niebanalny i sympatyczny pomysł,
takież wykonanie:)
Niezły klimacik.
a to było spotkanie ... kochanków?
mmmm... bardzo, bardzo smaczny erotyk :-)
A juz myslalam po pierwszym wersie-nie!/to dobre nie
Bedzie/w twoim przypadku z przyjemnoscia sie
myle/dobrze sprzedany temat/poddalam sie nastrojowi/
Zmysłowy. Pozdrawiam
Miłe aromatyczne spotkanie...pozdrawiam;)
Bardzo dobry wiersz:) Optymistyczny, spójny i z
pomysłem. Pozdrawiam