Ni przygoda miłosna
dla I. Ł.
Pewnie - nic nie napiszę... - Nawet dla
Ireny.
Pogrążyłem się w realizm (- doczesny...) -
i w słabość.
- Gdy zastrzyk mnie wyzwolił z ramion
schizofrenii
- zgasła gwiazda... - Ostatnia... - gwiazda
- nad Warszawą.
Co łączy mnie z Tobą? – Ni wspólnota
losu,
ni przygoda miłosna. – Tylko flirt... trwał
chwilkę.
Pokochał Cię - poeta... - ciepłą barwę
głosu,
kolor włosów, za uśmiech, delikatną
szminkę.
Pokochałem Cię także - za tę marynarkę…
którą mi nałożyłaś z uśmiechem i
wdziękiem.
- Byłem pewien, że masz wielkie... – konto
– w wielkim banku,
lecz kochałem Cię za to, co prawdziwie
piękne.
I myślałem, że życie prowadzisz bez troski,
że los Cię - miękko... - głaszcze - po
głowie i pieści,
bo uśmiech – wysyłasz - lekko – jak oczar w
miłości...
- A dźwigasz... - ból - brutalny - swej
walki na pięści.
I miną nadrabiasz, gdy w oczach masz -
łzy…
- gdy kochanek – łakomy na ciało i
róż...
(- powtarzasz...) (- W myśli...) - credo,
co niezmiennie brzmi:
(c’est la vie!) – ten wygrywa – kto
pochwyci nóż.
11. 1991 r.
Komentarze (31)
"Ten wygrywa-kto pochwyci nóż".
Coraz częściej to wredne "motto" staje się
normalnością naszych dni. Oby nóż był zawsze używany
do krojenia chleba, którym z miłością można się z
każdym podzielić.
Miłego dnia.