niby..
władam słowem
wypływa umazane
czerwoną farbą
czasem ...
niebieskim atramentem
w morzu liter
rzadko czarnym
tuszem
a czasem słowa ..
pachną i zakwitają
polnymi kwiatami
zanurzam w nich głowę
zostaje tylko pyłek
na przybrudzonym nosie
a we włosach woń lata
czasem ...
jak rzeka umykają
wartkim nurtem by
kiedy indziej ..
wyrwane z szuwarów
ostrymi kantami traw
rozkrwawić serce
lub zbrązowiałymi pałkami
tataraków przypomnieć
ukryte głęboko wspomnienie
ale ...
najbardziej je kocham
kiedy ścielą się przede mną
urodzajnym złotym łanem
idę wtedy wśród kłosów
i czerwonych maków
głaszczę je i śmieję się radośnie
i jeszcze
mocniej kocham
gdy wkładam je pod poduszką,
wtedy szepczą do mnie
zdradzając najskrytsze sekrety
a ja nucę ich słowa
ogrzewam oddechem
emanują ciepłem
i wtedy nie pojmuję
jak można traktować je
jak dmuchawce
choć czasem ...
myślę sobie niech lecą
wysoko z wiatrem
taki ich los
niech lecą ...
składam zapisaną kartkę
Komentarze (17)
Piszemy wiersze z nadzieją, że te słowa polecą w
świat, by ktoś je przeczytał... Pozdrawiam serdecznie
:)
Pięknie Ewuniu :)
Buziaczki Kochana :)