Niby wiara
Mój wzrok psuje się,
Boli dusza, staczam się
Światło z okna pada,
Na pewne słowa zważa
Wtenczas jest
Bo szuka wiernego
Lecz gdy kończy się głoska
Stan wypartego
Trzy razy zanim kogut nam zapieje
Wstają, gdy im karzą
Tradycja, sumienie,
Może ludzka natura,
Szkoda tej obłudy wiary,
Stary i bardziej stary
Ten precends losu
Krucjata, ogień stosu
Wszystko pretekst „bo Bogu”
Człowieka to jednak pragnienia
Dla sumienia poparcia stwierdzenia
Wtenczas my? czujemy że możemy
Że robimy to po co żyjemy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.