niby zwykłe
żegnam dzień...po cichu,
słońce zbiegło na zachodzie
zapominając zerknąć jeszcze raz
na odchodne.
ciemność szemrzącą okiełzując
lewituję w kilku krokach, jeszcze
debatując z sobą samym o tematyce
minionego dnia.
wyobrażenia każdego ciekawości
spienionej niewiedzą pytań powstałych
na odpowiedź czekających.
gdzieś jeszcze błyśnie świetlik
uśmiechu, przed lustrem zmęczona twarz,
nocną aurą twojej duszy wciągany.
bliskością i tęsknotą ssącą
żegnam mój dzień...po cichu
szepcząc niby zwykłe dobranoc...
Komentarze (3)
tęsknota aż wycieka spomiędzy literek... ech...
ech...ech...
Lubię kompozycje słów w Twoich wierszach. Dla mnie są
one jak krople deszczu padające trochę przypadkowo na
krzyształową płytę. Świetliste i piękne w swej
poświacie. 3m się :)
Ciekawie o miłości. Słowa potrafią wciągnąć i
rozbudzić wyobraźnię. W tej całej zwykłości nie każdy
potrafi dopatrzeć się czegoś niezwykłego. Pozdrawiam:)