Nić
Przez wieczność błądzę po labiryncie
Który sny szalone zbudowały.
Lecz z niego nie ma wyjścia dla mnie,
Obudzić się nie jest mi pisane.
Mój los Mojry przeklęte uplotły,
Ich śmiech w uszach pulsuje straszny
Zmysły oszalałe z nicości.
Pragnę poczuć choćby jeden dźwięk.
Oczy niegdyś barwami karmione
Zatopione teraz w jej czerni
Głos co wiersze szeptał do Twych uszu
Teraz na krzyk zdobyć się nie może.
Nie wiem już wcale czy to ja jestem,
Czy zwierciadło przede mną stojące
W myślach szalonych, na dnie leży
O Tobie wspomnienie. O nadziei.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.