nic nie zostaje
pewnego dnia nic nie zostaje
tylko ość
nieprzełknięta
słońce próbuje
przebić się przez rolety
ale kolejny nóż jest niepotrzebny
zgasły świece
miękkie posążki
ciepła
pewnego dnia nic nie zostaje
głos mają lwy uliczne
imiona pamięci wybrzmiewają
palce rozsypały się
nie łapią już instrumentów
które i tak są poza zasięgiem
pewnego dnia nikt nie mówi
psy szczekają, ale nie są twoje
może nie „ale”, tylko „bo”
pewnego dnia nie masz dokąd pójść
twój adres zmienił szczegóły
albo okazało się że
nigdy ich nie miał
stoisz pod ścianą
z opróżnioną butelką
gwiazdy najeżyły się
specjalnie dla ciebie
monopolowy czynny całą dobę
możesz tu wrócić
przez chwilę nawiązać kontakt
z ekspedientką
albo ekspedientem
ty wolisz płeć przeciwną
bolą cię oczy
przez lata nie nauczyłeś się
patrzeć w ciemnościach
wszystko zgasło, nawet gdy
palą się latarnie uliczne
to
wszystko
zgasło
Komentarze (16)
Marto, od Ciebie to właściwie można uczyć się pisać...