W nicości
Nie widzę swej klatki lecz ją rozumiem
Nie czuję potrzeby by z niej uciekać
W bezpiecznym złudzeniu kołyszę się w
tańcu
Ostatniej już nuty nie mogąc doczekać
Nie czekam na litość ni na zbawienie
Byłem na zewnątrz i wiem jak to boli
Niezrozumienia codzienne cierpienie
W klatce wszak mogę udawać do woli
Swych krat nie piłuję lecz je poleruję
Dbam by wytrwały na straży granicy
Od lat umiem kłamać że przecież się
czuję
Królem na zamku choć mieszkam w piwnicy
Dzień goni dzień godzina godzinę
Przelatują szybko bez namiętności
Jednego wszak pewien jestem – nie zginę
Już dawno umarłem i trwam w nicości
Komentarze (2)
Życie w nicości, w klatce, w piwnicy - złudzenie
bezpieczeństwa... Więzienie z wyboru? Ciekawy wiersz.
Każdy ma swoją klatkę. Nie wielu tylko chce poszerzać
jej granice.