O niczym, przesadnie
Szaro…szaro bardzo szaro
Buro, butnie, głośne brawo
Sprośnie jak na bielmo w oku
Prosto jak na tytuł przed nazwiskiem
Ale radzili prostotę
Jestem prosty, zwykły i nijaki
Matka nie otworzy drzwi
Jestem wielki tak jak zwykle
Ciasno będzie mi w tramwaju
Pójdę pieszo, nie wypada
Bez kagańca myśli trzymać
To przystanę tak na chwilkę
Raz odetchnąć, odrobinkę
Bo zachłysnę się powietrzem
Ale nie chcę leżeć w domu
Pisząc listy po kryjomu
Zmuszę swoje martwe kości
Do miłości
Komentarze (1)
Pięknie napisany ,pozdrawiam