Nie!
Stoję dziś jak zwykle przy nocnym klubie
W obcisłej miniówce i dekolcie do kolan.
Czekam na ofertę pracy.
Trochę inną od wszystkich…
Podchodzi do mnie mężczyzna,
Czaruje komplementami…
Zwyczajnie daję mu się uwodzic
I podazanm za nim.
Otwiera drzwi pokoju, i już zaczynam
prace.
Krocze na chwile do lazienki,
By troszke się odświeżyć.
Nagle ktos otwiera kabine.
Odwracam się naga.
To on.
Kaze mu poczekac jeszcze chwile.
Wyszedl.
Ubieram się.
Również wychodze.
Nie ma jego.
Ale się nie przejmuje.
Klade się na lozko i tabletke lykam.
Jest. idzie do mnie.
Całuje.
Rozpina biustonosz
Rozwiazuje koronkowe stringi.
Zaczynam i ja poddawac się czułości.
Caluje go.
Ale co czuje?
On cos z kieszeni wyjmuje.
Kajdanki?
Ale ja dalej pracuje.
Rozpinam mu koszule.
On chwyta mnie za ręce.
Jedną do kolka lozka kieruje
I zapina kajdanka.
Druga to samo
Zaczyna się dalej rozbierac.
Znow podchodzi do mnioe.
Po szyi – caluje
Ramiona – caluje.
Lapie za piersi me.
Trzyma mocno.
Ssa…
Kladzie się na mnie
Caluje me usta.
Nieziemsko się czuje…
Lize ma pochwe.
Jak kot. Spragniony.
Nagle…
Otwiera okna, szeroko.
Wiatr mnie chlodzi…
Czuję gesia skorke…
Dopiero po dwoch godzinach ustepuje.
Kajdanki zdejmuje.
Zamyka okna.
Pozwala się ubrac
Lece wiec do lazienki.
Wchodze pod prysznic zmeczona.
Znowu przychodzi.
Tym razem calkiem nagi.
Kapiemy się wspolnie.
Je jego.
On mnie.
Cala drze,
Wychodzi.
Ubiera się. Ja zostaje w kabinie.
Niedługo po nim wychodze.
A tam?!
O zgrozo!
3 innych mężczyzn.
Łapię za recznik.
Smieja się.
Upuszczam wiec i się poddaje.
Rania mnie.
Gryza…
No i nareszcie koniec!
Umieram…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.