Nie będę już wierzył
Może bym i wierzył,
ale już nie muszę.
Bom za dużo przeżył,
niepotrzebnych wzruszeń.
I co to mi dało,
nic a może wcale.
Życie tylko grało,
jakimś głupim żalem.
Życie tylko drwiło,
smutnym uniesieniem.
Które się kończyło,
jak zwykle cierpieniem.
Może bym i ufał,
ale już nie muszę.
Ucichła też skrucha,
za zmęczoną duszę.
I co mam dziś z tego,
na sumieniu grzechy.
Więcej było złego,
niż dobrej uciechy.
Życie pchało dalej,
ślepego idiotę.
Na wzburzone fale,
na zwykłą sromotę.
Nie będę już wierzył,
ufać też przestałem.
Bom swego dość przeżył,
większość zaś przegrałem...
Komentarze (7)
By jutro sensu nabrać zechciało,
winniśmy najpierw w siebie uwierzyć,
uczyć na błędach, iść naprzód śmiało,
swoje podejście do życia zmienić.
Fajny wiersz niby o sobie samym.
Serdecznie pozdrawiam życząc miłego wieczoru :)
Ale rozrachunek z sumieniem...fajnie ujęty
wiersz...pozdrawiam serdecznie.
Nadzieja nigdy nie gaśnie. Odwagi.
Zawiedziony życiem Twój peel.
Może warto dodać mu nutkę nadziei?
Pozdrawiam
Oj tam.
Każdy w nas coś wierzy.
W Boga, w siebie, rodzinę.
Nie wierzę, że w rodzinę nie wierzysz,
żeby im się udało, powiodło.
Ale wiersz podoba mi się.
Nie wierzysz, a jednak piszesz, jakbyś chciał jeszcze
uwierzyć. Ładny wiersz. Pozdrawiam.
Ciekawy rachunek sumienia ;)
Pozdrawiam :)