Nie będziesz miał Chronosów...
z dziurawej kieszeni żakietu
wysączył się leniwą strugą czas.
lepkobłękitny jak krew. zostawiając
za sobą nieuleczalnie tłustą plamę.
niespiesznie spłynął w kierunku - dół
wymachując środkową wskazówką
w dziwnie znajomym geście.
między wcześniej a później, bezimiennie
spółkując z dziurkami na sznurówki
opętańczo wykrzykiwał veni vidi vici.
intuicyjnie drugą kieszeń przekręciłam
na lewą stronę horyzontu zdarzeń
Szaleństwem jest próbować pokonać czas? Chcę być szalona...
Komentarze (13)
Każdy chce pokonać czas, więc każdy chyba jest
szaleńcem. Ja też.
Choć to walka z wiatrakami będę twoim Sanczo Panczą :)
A jednak p. Małgosiu, pomimo klimatu wiersza, udało Ci
sprawić mi trochę radości, mnie się bardzo podoba.
Metafory są po prostu super; "między wcześniej a
później", to mnie się bardzo podoba. Pozdrawiam
serdecznie!
rzeczywiście ładna i wymowna poezja :)
Przekręcić na drugą stronę kieszeń żakietu nie zawsze
wystarczy.
Bardzo ładnie. Popieram Cię w tym szaleństwie
Szaleństwem jest nie próbować - zacytuje twój
komentarz pod moim kiedyś wierszem , może
niedokładnie, bo nie chce mi się szukać"wiesz, gdzie
mam czas Joasiu":))))). W kwestii wiersza, widzę, że
rozwijasz metaforykę, i bardzo dobrze, bo podoba mi
się "w dziwnie znajomym geście" :)))) i to, że nie ma
w wierszu za dużo "jaków"
przekaz zawiły lecz pełen wyrazu. pozdrawiam
Tym razem się poddaję. Może dlatego, że nie czytałem
Howkinga, co nie znaczy, że mi się nie podoba...
"opętańczo" sprawdź pisownię :)
Małgosiu to bardzo dobry wiersz. Pozdrawiam.
to bardzo dobry wiersz i choć widzę w nim kilka
niekonsekwencji, uznaje je za licentia poetica;
pozdrawiam:)
Stephen Howking nie miał tyle czasu jak pisał swoją
krótką historię...ale swoją drogą fajne książki
czytujesz do poduszki.