Nie bez trwogi.
Nie bez trwogi nalegałem,
by zachować chociaż wiarę,
której nadto już nie miałem,
oszukany twoim czarem.
Twoim wdziękiem odurzony,
oczy plamą miałem skryte,
i tak strasznie oślepiony,
uwierzyłem, śniąc z zachwytem.
Zaufałem, bo to było,
jak cudowne objawienie,
które życie me zmieniło,
dając złudne ukojenie.
Kołysało i tuliło,
ciepłem zimnym chociaż jasnym,
końca nigdy nie czyniło,
bawiąc tym marzeniem własnym.
Ja nie czułem tego drżenia,
czy obawy, też nie miałem.
Droga szła do zatracenia,
poznać jej też nie zdołałem.
I choć cicho nalegałem,
by zachować chociaż wiarę,
nigdy prawdy nie poznałem,
oszukany twoim czarem.
Komentarze (1)
Nigdy nie trzeba zatracać drogi którą sie idzie czy to
do miłości ,czy do wiary,ładny wiersz pozdrawiam ..