(Nie) bezpieczny kąt
W ciemnościach moim baraku,
Zza szkła spoglądam w ich stronę,
Coś widzą, może patrzą na mnie.
E…to rysa na szybie tylko.
Nie mogę już tak,
Jakby z dala moich granic.
Patrzą, ale nie pukają.
Strach mnie wpycha w kąt.
Znów tam siedzę i myślę.
Wstać by sięgnąć po dynamit
I rozbryzgać twarde szkło
Na miliony, na tryliony.
Nie dać się jej odrodzić.
Kąt zbyt ciasny staje się,
Bo zniknąć niemożliwym.
Trzeba walczyć, podnieść wzrok.
Sięgnąć na wprost siebie.
I obalić głupi mit,
Że wszyscy chcą mnie zjeść.
Komentarze (2)
Buntowniczy tekst, ciekawie napisany:-)
"samotność to taka wielka trwoga" - często bywa tak,
że podświadomie tworzymy wokół siebie kokon. Kokon,
który oddziela nas od świata zewnętrznego złudną
zasłoną. Na pozór wszystko wygląda normalnie, ale
tylko na pozór, bo choć zasłona wydaje się być
przezroczystą, to jednak powiewy wiatru sprawiają, iż
obrazy z drugiej jej strony ulegają drobnym
zniekształceniom a tym samym powoduje wysnuwanie
błędnych wniosków. Zalecam bezceremonialne i
natychmiastowe zdarcie zasłony... świat nie "jest taki
zły". Odwagi!