Nie biegłeś
nie pamiętam czy wtedy słońce wypłoszyło
krucze zdzieranie gardeł. Może chrzęst
śniegu,
który lodowaciejąc trzeszczał jakby wodę
bolało zamarzanie. Mówiłam: nie biegnij.
Nie biegłeś. Tylko kroki stawiały się
szybciej
niż zwykle.
Coś pękło. Biała rysa ostro oddzieliła
ciebie od resztek dziecka. Nie lubiłam
patrzeć
jak z fascynacją wolno przesuwałeś
palcem
po brzuchu. Czasem drżała ręka. Wtedy
ja też myślałam: dziwne, że dziecko się
może
zabliźnić
jak stłuczone kolano. Masz szare oczy.
Prawie tak samo ciemne, jak niebo gdy
zanikł
uśmiech. Wiesz, zrozumienie chyba przyjdzie
z wiekiem -
mówiła twoja matka. Dorosła i mądra.
Słyszałam, skrzypiał jej głos. Rdzewiał
bardzo szybko
od płaczu.
Mówiłam: nie biegnij. Nie biegłeś, tylko
kroki
się z tobą ścigały. Śmiałeś się głosno.
Stopy
gładziły kałuże. W końcu zziębnięta woda
pękła pod bucikiem. Bolało bardzo kiedy
ukląkłeś na grudach lodu. Kolano puchło.
I oczy.
Komentarze (5)
Jestem wstrząśnięty. Perełka.
wiec porownania sa super: woda, ktora boli zamarzanie,
rdzewiejacy glos, krucze zdzieranie gardel....nasilaja
klimat, wiersz nabiera mroku, juz nie mowiac o
temacie, bo wiersz dopuszcza kilka interpretacji ,
chcialam powiedziec, ze jest dobrze...
Wspaniała wyobraźnia poetycka, porównania wiązane we
frazy, tworzą realistyczne obrazy,nabierając swoistego
znaczenia - smutna, lecz piękna jest ta Twoja nenia!
Bardzo dobra forma+
bardzo smutny utwór, dobrze
napisany...przygnębiający...bardzo dobry