Nie. Czystość!
Siedem grzechów głównych
Z okna ujrzałem tę kobietę
W śmietniku zbierała butelki
Zdzierać musiała etykiety
To i urobek nie był zbyt wielki
Gdy wózek wypełnił się szkliwem
Oburącz za dyszel szarpała
Aż ruszył do przodu leniwie
Do skupu go ledwie dopchała
Spod kasy odchodząc z gotówką
Dokładnie i wolno liczyła
Co zrobić z niecałą stówką
Już sobie tej nocy wyśniła
Dziś właśnie mąż ma urodziny
Więc słodką mu kupi kremówkę
W niepamięć puści jego winy
A zwłaszcza ostatnią wymówkę
Wiedząc że muszą żyć oszczędnie
Na kwiaty całą wydał kasę
Taka wiązanka szybko więdnie
A przecież mógł kupić kiełbasę
W książce zasuszy na pamiątkę
Z tego bukietu jedną różę
Umieści z ukochanym fotkę
Spod ołtarza na Jasnej Górze
Bo gdy ktoś darzy cię miłością
Strawa nie ważna jest dla ciała
Wszystko dokoła jest nicością
Ta prawda nigdy nie skłamała
Dlatego szczęście oraz bieda
Często ze sobą idą w parze
Bo miłości się sprzedać nie da
Można ją ofiarować w darze
Komentarze (4)
Ciekawy kontekst ujęcia tematu. Plus zasłużony:)))
Oglądałam nie tak dawno reportaż o parze starszych
bezdomnych, którzy darzyli się wielką i prawdziwą
miłością, szacunkiem i byli szczesliwi z tym co mieli
- wspólnie skleconym dachem nad głową i codziennym
trudem, by mieć co zjeść i w co się ubrać.
Pozdrawiam serdecznie.
Wiersz fajny, ale współczesne kobiety to od faceta
wymagają miłości plus a ten plus mały nie jest:).
Pozdrawiam
I dalej sloganem starym jak świat.
Banałem polecę.
Samą miłością nie da się żyć.
A wiersz podoba mi się.