Nie krzyknę wróć...
Natrętne muchy w środku zimy
komary ubiegłego lata
ssące krew z moich piersi
przyjemnie kąsające w kark
wspomnienia
których być nie powinno
chwile
które nie miały zaistnieć
a były
czy przypadkiem nie zdarza ci się o mnie
myśleć kochany
być może rysujesz moją twarz na zaparowanej
szybie...
a może za rok
zadepczesz ślimaka a wraz z jego życiem
uleci jakikolwiek przebłysk tych dni
w których żaluzjowe paski figlowały nam po
twarzach
a muzyka grała teraźniejszość
najpiękniejszą
dziś muzyka gra mi nicość.
Dźwięki przynoszą ból
mówiłam jesteś, jak dobrze że jesteś.
Odejdź, nie mogę nawet marzyć byś
wrócił.
Natrętnych much
krwiożerczych komarów
pułapką na myszy nie upoluję.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.