nie ma ciszy
Cisza.
Nie ma ciszy.
Tutaj jej nie ma.
Nie słychać jak śnieg pada.
Jak kropelki ryżu ocierają się
o siebie
nad głowami weselników.
Nie słychać miłego szelestu,
tylko dudniące kroki na klatce schodowej
i trzaskanie drzwi okolicznych mieszkań.
Nie słyszę muskającego śmietanowe zaspy
kota
w kolorze babki piaskowej,
tylko łomot tych z dołu, z 3 piętra
i przesuwanie mebli.
Nie słyszę jego oczu
błyszczących i wielkich jak oczka
pierścionków zaręczynowych.
Nie słyszę drzew
które machają z daleka rękami.
Ani motyli, które czasem zbłądzą na tą
wysokość.
Nie słyszę, nie wiem - że czasem
wystarczyłoby im narysować
kwiat
żeby podarować jeden dzień.
Słyszę ulicę
jednostajny nieprzerwany nurt, jego
agresję.
Próbuję wyobrazić sobie sarnę,
jej łagodny profil...
słyszę jej strach.
Komentarze (8)
miasto ma swoją dętą orkiestrę, zagłuszy
najpiękniejszą ciszę, nie przepuści sarny, zadusi
gołębia...
działa na mnie ten wiersz.
(kwiaty):-)
nigdy nie zawiodłam się jeszcze na Twoich wierszach,
wchodzę, czytam, czuję i zawsze wychodzę z czymś nowym
to prawda - cisza to zespolenie z naturą odczuwanie
nie rozdźwięk i agresja Bardzo dobry wiersz
Pozdrawiam:)
Ciekawie opisałaś tę ciszę, za którą tęsknisz.
Pozdrawiam.
Marto dla jednych jest dla innych jej nie ma....Ja
nauczyłem sie z nią rozmawiać w bieli i tak stała sie
moim przyjacielem jak cień - Twoje wiersze wyzwolone
przenoszące w inny wymiar.
nie wiem o co chodzi z tymi znakami zapytania, ale w
przed ost. wersie maja być kropki - trzy