Nie mam przyjaciół
Dla moich " koleżanek "
Siedzę na ławce ,
wokół mnie ciemność , samotność , pustka .
Nie mam przyjaciół , tylko fałszywych , co
czają się w mroku by zranić , by zabrać mi
wiarę .
Walczę , choć siły nie mam już wcale.
Powoli opadam i się poddaję .
Siedzę na ławce ,
wokół mnie ciemność , samotność , pustka .
Promyk nadziei tli się ostatkiem ,
zaraz przestanie , zaraz zgaśnie .
Gram , choć udawać nie potrafię .
Okłamując się stale próbuję uwierzyć .
Siedzę na ławce ,
wokół mnie ciemność , samotność , pustka .
Poświata księżyca oświetla mą postać .
W głowie słyszę słowa , które ranią jak
sztylet .
W pamięci zostaną na wieki .
Tracę wiarę że będzie lepiej .
Gubię się w świecie , który znałam od
dziecka .
Zrozumiałam że nie pasuję do świata ,
społeczności w których żyję .
W sercu , w myślach , w życiu ...
Komentarze (1)
Wiersz pełen przemyśleń, ale podmiot liryczny powinien
redefiniować swoich przyjaciół, bo może szuka ich w
złym miejscu! Ciekawy utwór, popracuj nad
interpunkcją. Pozdrawiam- Romar.