Nie mogę spać.
Nie mogę spać.
Całą noc nie spałam
z myślami się kołatałam.
Śpię w dużym pokoju
myśląc o jutrzejszym nastroju.
Za oknem deszcz pada
wiatr kropelkami po szybie smaga.
Zegar cyka, cyk, cyk
moje serce bije w jego rytm.
Mąż smacznie śpi i chrapie
nie wytrzymuję i go w nos drapię.
Przewróć się na bok kochanie
przeszkadza mi twoje chrapanie.
Myślami wciąż się zagryzam
mężowi słowami dogryzam.
Wstaję, chodzę po pokoju
chcę tylko ciszy i spokoju.
Już tak żyć nie dam rady
może mam w sobie jakieś wady.
Już dziś – zaczyna się dzień
czy ta noc, to tylko sen?
Przez szybę zagląda słoneczko
mąż mówi – wstań biedroneczko.
Nie, jeszcze nie, chce mi się spać
nie mogę, muszę do pracy wstać.
Komentarze (3)
Znam ten ból,teraz gdy męża już nie ma chciałabym żeby
trochę pochrapał, niestety i tak spać nie mogę.
Bardzo zgrabny wierszyk, lekki i z przekorą, choc
mogły by sie rymy przeplatać...sporo częstochowy ale
akurat mi to nie przeszkadza
A ja mam wolne dzisiaj :) miły wiersz w
odbiorze,pozdrawiam