nie odchodź...
Za oknem deszcz sączy
Wiele rzeczy w tym momencie się kończy
Może ktoś w samotności umiera
Ktoś komuś jedyną nadzieję odbiera.
Może ktoś płacze, a może się śmieje,
Może jakieś dziecko dostało olśnienie.
A co w mej duszy się kryje?
Mała iskierka pustki żyje.
Bo los odbiera mi ciebie,
Warto było odrzucić siebie…
Chciałabym zatrzymać cię w swej dłoni
Ale wiem, że ty także się boisz.
Strach przed nieznanym ma wielkie oczy
Gdzieś tam gdzie woda niewielkie kółka na
swej tafli toczy.
Życzę ci powodzenia na tej nowej drodze
Po której ja przejść już z tobą nie
mogę.
Mam wrażenie że nie masz sił już nią
zdążać.
Że to, że masz odejść także cię w bólu
pogrąża.
Jesteś moim wspaniałym ojcem,
Któremu nic złego zrobić nie chcę.
Bo wiele dla mnie znaczy każde nasze
spotkanie,
W którym ciepły uśmiech na twej twarzy
ujawnia się na pożegnanie.
Co mam zrobić, powiedz co…
Gdy świat mój zaczyna obrastać szarą
mgłą??
Bo nie tylko jako ojciec, ale i
przyjaciel…
W dwóch pięknych rzeczach los dał mi cię.
Przytul mnie, jak to robiłeś
często…
Choć tłum ludzi narasta tak gęsto.
Oboje tego potrzebujemy
Ty jako ojciec…
Ja jako dziecię…
Ojcze mój…
Ja tak bardzo kocham Cię przecież.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.