Nie otworzyłem dumnej pani
Śmierć zapukała do moich drzwi,
Nie otworzyłem dumnej pani.
Niech dalej tam cierpliwie tkwi,
Ja znam możliwość własnych granic.
Ona nie musi mi coś kazać,
Ona nie musi też wymagać.
Jak dla zdrowego to obraza,
Jak dla zdrowego to zniewaga.
Patrzę w judasza dalej stoi,
Kosę poprawia na ramieniu.
Odmowy wcale się nie boi,
I też nie pragnie zostać w cieniu.
Ona nie musi mi coś kazać,
Ona nie musi też wymagać.
Jak dla zdrowego to obraza,
Jak dla zdrowego to zniewaga.
Udałem że nie widzę mroku,
Wariata gram jak człek dziecinny.
Tym uniknąłem śmierci wzroku,
Jako ten człowiek nic nie winny.
Ona nie musi mi coś kazać,
Ona nie musi też wymagać.
Jak dla zdrowego to obraza,
Jak dla zdrowego to zniewaga.
Do dzisiaj spokój mam, i ciszę,
Śmierć nie nachodzi także mnie.
Bo wie, że o niej nie chcę słyszeć,
Bo ona o tym dobrze wie…
Ona nie musi mi coś kazać,
Ona nie musi też wymagać.
Jak dla zdrowego to obraza,
Jak dla zdrowego to zniewaga.
Komentarze (5)
Zrobiłeś na mnie wielkie wrażenie tym wierszem a może
piosence w taki sposób napisać o śmierci mhmmmmmm nie
powiem to Ci się udało?
Pozdrawiam bardzo serdecznie:)
Zobaczyłam tę scenkę... Niezłe! Kłaniam się 'D
Nie otwieraj:) Pozdrawiam.
Łaj! Świetny:))Ale grandzisz Grandzie::))Nie otwieraj
niech tam tkwi:)Pozdrawiam serdecznie:)
Zerknąłem nie tylko po to, by poznać jego zgrabną i
zaradną moc.